Wiesław Nowobilski szerszej publiczności dał się poznać w 9 sezonie „Naszego Nowego Domu”. Od tamtego czasu stał się nieodłączną częścią programu. Charakteryzuje go promienny uśmiech i chęć niesienia pomocy. Potrafi najgorszy remont zamienić w dzieło sztuki. Ma za sobą siedem lat spędzonych przed kamerami – podbijał również parkiet na słynnej scenie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Jednak to NND jest mu szczególnie bliski. Jak zapatruje się na najbliższy sezon?
Aleksandra Góra: Z „Naszym Nowym Domem” jest pan związany od ponad 10 sezonów. Jak po tylu latach odnajduje się pan w świecie kamer, blasku fleszy? Można się do tego przyzwyczaić?
Wiesław Nowobilski: Z programem jestem oswojony od dawna, te siedem lat naprawdę zrobiły swoje. Zaczynamy nowy sezon „Naszego Nowego Domu” i szczerze mówiąc tęskniłem już za chłopakami, za całą ekipą i za zgiełkiem, który towarzyszy wszystkim remontom. To zawsze jest wyczerpujący czas, ale czekam na niego z ekscytacją i cieszę się, że wróciliśmy.
Dodatkowo mamy nową prowadzącą – bardzo sympatyczną Elę. Odnoszę wrażenie, jakbym znał ją już kilka lat, a w rzeczywistości spędzamy ze sobą dopiero drugi dzień [śmiech – przypis red.]. Jest bardzo pogodna, wesoła, a takich ludzi bardzo lubię.
Radość na planie "Naszego Nowego Domu". Fot. Aleksandra Góra
Czyli można powiedzieć, że Ela Romanowska przebojem weszła do programu i od razu złapała wspólny język z ekipą?
Ela weszła na wesoło, pozytywnie. Rozpiera ją energia, którą daje każdemu, kto jest na planie. Już widzę i mogę stwierdzić, że ta współpraca będzie się naturalnie i szybko rozwijała. Jej energia jest zaraźliwa i napędza wszystkich do działania.
7 lat na planie, setki remontów – pamięta pan największe wyzwanie?
W każdym sezonie, w każdym odcinku, w każdym budynku i remoncie jest wyzwanie. Jest tak dlatego, bo nigdy nie wiemy, co nas czeka. W jakim stanie będzie dom czy mieszkanie. Wszystko elegancko wygląda na papierze – projektant zaplanuje, rozrysuje, wszystko jest przejrzyste i jasne. Wiele rzeczy wychodzi podczas rozbierania domu, demontażu w poszczególnych pomieszczeniach.
Co więcej, nigdy nie wiemy, co jest pod spodem, czy budynek jest murowany, a może drewniany. Bardzo często tego na pierwszy rzut oka w ogóle nie widać. Dopiero jak się rozbierze ściany czy część budynku, to wtedy się wszystko wyjaśnia, czy np. są popękania i będzie potrzebna dodatkowa ingerencja czy coś da się odratować. Po dokładnym sprawdzeniu można realnie przejść do planu działania lub wprowadzać konieczne modyfikacje. Wtedy stajemy przed największym wyzwaniem – przeprowadzić remont dobrze i bezpiecznie.
Co się dzieje z meblami, sprzętem i resztą wyposażenia domu, w którym przeprowadzacie remont?
Wszystkie przedmioty, które wynosimy z domu lub mieszkania, staramy się zabezpieczyć – w pierwszej kolejności mam na myśli dokumenty. Następnie bardzo dokładnie weryfikujemy stan mebli, czy nadają się jeszcze do używania. Wszystko, co się da, przechowujemy w bezpiecznym miejscu, np. pod zadaszeniem bądź przykrywamy folią. Jeśli widzimy, że jakiś mebel faktycznie jest w fatalnym stanie np. gnije lub rozlatuje się, to wtedy rzeczywiście go wyrzucamy i trafia na recykling.
Rozmawiała: Aleksandra Góra
Przeczytaj również:
Ela Romanowska nową prowadzącą programu „Nasz Nowy Dom” w Polsacie
Nasz Nowy Dom: Pan Karol sam wychowuje córkę. Ekipa wyremontowała ich dom w Dęblinie