Stosuj naturalne nawozy i środki ochrony roślin
Gdy roślina jest słaba i nie chce rosnąć albo staje się pożywieniem dla stworzeń, których nie zapraszaliśmy do ogrodu (np. mszyc czy ślimaków), pierwszym odruchem jest sięgnięcie po środki chemiczne – nawozy, pestycydy, insektycydy czy fungicydy. W końcu do tego zostały stworzone. I faktycznie, najczęściej są one dosyć skuteczne – ale ogromnym kosztem. Chemia nie wybiera – bardzo często ofiarami, poza docelowym pasożytem, są również niewinne, pożyteczne owady. Rozwiązanie jest tak proste, że aż trudno w nie uwierzyć: trzeba przerzucić się na naturalne środki. Wbrew pozorom są one równie skuteczne w uprawach amatorskich, a przy tym w zasadzie całkowicie bezpieczne.
Zamiast kupionego w sklepie nawozu, mogącego zasolić glebę i dodatkowo przedostać się do wód gruntowych, zastosuj odwar z roślin uchodzących za chwasty (aż trudno uwierzyć, że tym pogardliwym określeniem obdarzamy rośliny tak pożyteczne, jak np. skrzyp polny, mniszek lekarski, rumianek, krwawnik czy wrotycz). Większość z nich ma również właściwości odstraszające pasożyty i zwalczające choroby – skrzyp jest naturalnym fungicydem, lawenda przegoni mszyce a czosnek – ślimaki.
Daj naturze działać zgodnie z własnym rytmem
Gdy już doczekamy się własnego ogródka lub działki, mamy tendencję do aranżowania przestrzeni w najdrobniejszych szczegółach – tu huśtawka, tam rabatka, tu skalniak, tam miejsce na grill. W ferworze pracy łatwo jest zapomnieć o tym, co w ogródku najlepsze i najpiękniejsze – czyli o jego naturalnej zdolności do efektywnego wykorzystywania przestrzeni.
Nie chodzi oczywiście o popadanie w skrajności i pozwolenie, by wegetacja pokryła cały dostępny obszar. Warto jednak pozostawić przynajmniej część ogrodu w nietkniętym stanie. Toczące się własnym rytmem życie będzie nie tylko przyjemne w obserwacji, ale także wyjątkowo pożyteczne z ekologicznego punktu widzenia. Natura przeważnie sama wie, co dla niej najlepsze – na danym terenie dobrze więc mają się właśnie te rośliny, które lubią określone warunki (miejsca nasłonecznione lub zacienione, odsłonięte lub zakryte itp.). Pozwalając im na swobodę, wspieramy bioróżnorodność w skali mikro i wspieramy dzikie zapylacze.
Posadź rośliny przyjazne owadom zapylającym
To właśnie dzięki owadom zapylającym twój ogród może kwitnąć, a część znajdujących się w nim drzew, krzewów czy bylin – owocować. Zapylacze nie podzielają jednak powszechnego entuzjazmu dla krótko przystrzyżonych trawników i wysypanych żwirem ścieżek – jeśli nie mają co jeść, nie będą też u ciebie mieszkać.
Ponownie rozwiązanie jest banalne – wystarczy wysiać w ogrodzie rośliny miododajne. Nie musisz być do tego wytrawnym ogrodnikiem – bez problemu kupisz gotowe mieszanki nasion, które nie wymagają żadnych szczególnych względów. Są to rośliny przystosowane do polskich warunków, a więc potrafią same zatroszczyć się o swoje przetrwanie.
Jeśli natomiast chcesz mieć większy wpływ na wygląd ogrodu, możesz wybrać konkretne gatunki. Do roślin przyjaznych zapylaczom, tj. dostarczających im nektaru i pyłku, a przy tym prostych w uprawie, należą m.in. lawenda wąskolistna, szałwia, tymianek, bazylia, rozmaryn, mięta, rozchodnik okazały, goździk siny, miodunka, przegorzan czy wrzos. Poświęć chwilę na zapoznanie się z terminarzem kwitnienia, aby mieć pewność, że zapylacze będą mogły się u ciebie stołować jak najdłużej (czyli od lutego-marca do października-listopada).
Nie nadużywaj kosiarki
Do obowiązkowego wyposażenia każdego ogrodu należy kosiarka – i nikt nie zamierza z tym walczyć. Istotne jest natomiast, aby ograniczyć korzystanie z niej. Trawniki strzyż rzadziej i wyżej. Po pierwsze – tak jest po prostu ładniej. Po drugie – dzięki temu nie pozbawisz zapylaczy ich pożywienia. A po trzecie – stworzysz im warunki do życia (spora część z nich buduje gniazda podziemne, schowane w trawie).
Bardziej wybujała roślinność to także korzyści dla ciebie – wysoka trawa pozwala na obniżenie temperatury, co jest szczególnie pożądane w trakcie upałów. Dodatkowo retencjonuje wodę, a więc nie musisz tak często podlewać ogrodu, nawet gdy od dawna nie padało.
Zaproś do ogrodu dzikie zapylacze
Kiedy już upewnisz się, że zapylacze będą miały u ciebie obfity bufet, możesz dodatkowo zachęcić je do zamieszkania w twoim ogrodzie – stawiając im domki. Dzikie zapylacze z chęcią wprowadzają się do różnego rodzaju szczelin: pustych słomek, cegieł, wydrążonych kawałków drewna. Domek można kupić, ale jeszcze większą frajdą jest jego zrobienie, w ramach rodzinnej aktywności.
Gdy przychodzi czas na malowanie, wybierz wodorozcieńczalne emalie do drewna z serii Tikkurila Everal Aqua, które dostępne są w tysiącach kolorów... Są bezpieczne dla owadów zapylających i dla otoczenia – używają ich powszechnie pszczelarze. Przy ich pomocy pomalowane zostały również ule w pasiece Tikkurila, prowadzonej przez Fundację Ekologiczną Pszczoła Musi Być, którą wspieramy w aktywności edukacyjnej.
Pszczoły – te miodne i dzikie – świetnie sobie radzą z rozpoznawaniem jasnych kolorów (od niewidzialnego dla nas ultrafioletu po żółty), a namalowanie wyraźnych wzorów geometrycznych na ulach pomaga im trafić do domu, gdy wracają z kolejnej wyprawy po nektar, pyłek czy wodę. Dlatego też malowanie domków dla zapylaczy da efekt nie tylko estetyczny, ale i praktyczny.
Natura ma to do siebie, że na ogół potrafi dbać o siebie sama – zadaniem człowieka jest przede wszystkim nie przeszkadzać. Oszczędne gospodarowanie kosiarką, rezygnacja z pestycydów czy pozostawianie zastanych roślin w nietkniętym stanie – to nic innego, jak oddanie inicjatywy samej przyrodzie. Jeśli dodatkowo, podążając za sugestiami Fundacji https://www.pszczolamusibyc.pl/, zdecydujemy się na postawienie domku czy poidełka dla zapylaczy oraz wysianie roślin miododajnych – możemy być z siebie naprawdę dumni.
Artykuł sponsorowany
materiały promocyjne