Krwawnica to roślina naprawdę niezwykła. Przede wszystkim śliczna, bardzo dekoracyjna i to zarówno w jednolitych nasadzeniach jak również w kompozycjach wielogatunkowych. Jej wzniesione pędy kwiatowe kojarzą się nieco z lawendą. W sklepach ogrodniczych najczęściej możemy nabyć krwawnicę pospolitą, która w zależności od odmiany i warunków uprawy dorasta do wysokości od 50 do 150 cm, lub krwawnicę rózgowatą, która ma delikatniejsze kwiaty i dorasta do nieco mniejszych rozmiarów. Dla przypomnienia krwawnica to bylina, którą można spotka dziko rosnącą w naszym kraju. Spotyka się ją także czasami w ogrodach na kwiatowych rabatach. Znacznie rzadziej stosuje się ją w uprawie pojemnikowej. A tymczasem, może ona nam towarzyszyć w donicy przez wiele lat.
Moje okazy, posadzone w pojemniku, nieprzesadzane, specjalnie nienawożone, pozostawione w ogrodzie przez całą zimę, podczas której było niezwykle śnieżnie i mroźnie (temperatura spadła u nas nawet do – 18 stopni Celsjusza!) pod koniec czerwca ponownie zakwitły. Jest to chyba roślina nie do zdarcia. Nie tylko dobrze znosi przelanie, ale również krótkotrwałe przesuszenie. Najnowsze jej odmiany, które często możemy nabyć w sklepach ogrodniczych, są często odporniejsze na niedobór wody. Aczkolwiek musimy się liczyć z tym, że na suchszych stanowiskach osiąga ona mniejsze rozmiary i może słabiej kwitnąć.
fot. 123RF/PICSEL
Niewątpliwą ozdobą krwawnicy są jej urokliwe kwiatostany w kształcie kłosów, kwitnące przez większą część lata. Jest to roślina nadzwyczaj użyteczna dla pożytecznych owadów zapylających, w tym pszczół, które chętnie ją odwiedzają. Czasami, w najbardziej upalne dni kłosy krwawnicy nieco opadają. Wtedy wystarczy ją podlać i roślina szybko się prostuje, dochodzi do siebie.
Roślina nadaje się do miejsc zacienionych, jak i nasłonecznionych - trzeba jednak pamiętać o częstym podlewaniu. W każdym z takich miejsc prezentuje się równie dobrze. Nie jest podatna na choroby grzybowe czy szkodniki, chociaż mogą pojawić się na niej mszyce. Krwawnicę można uprawiać zarówno w ziemi podmokłej, w końcu w naturalnych warunkach najczęściej można ją spotkać w pobliżu zbiorników wodnych, jak i na bardziej suchych stanowiskach. Gleba dla tej rośliny może być przeciętna, aczkolwiek najlepiej by było, gdyby była żyzna i próchniczna. Bylina ta jest stosunkowo odporna na choroby i szkodniki, nie trzeba jej też przycinać.
fot. 123RF/PICSEL
Jak każda bylina na zimę krwawnica traci część nadziemną. Gdy roślina ta przekwitnie w okolicach września, można ją przesadzić do ogrodu lub przezimować w donicy do przyszłego roku. Zdecydowanie jest to roślina godna polecenia, zarówno w uprawie pojemnikowej, jak i ogrodowej. Na koniec, dla przypomnienia, jeszcze raz pragnę zauważyć, że wytrzymałą zimą kilkudniowe przymrozki w granicach -18 stopni Celsjusza. A podobno wytrzymałaby nawet spadek temperatury do -30 stopni Celsjusza. W żaden sposób nie była zabezpieczona. Tak jak zostawiłam ją jesienią w ogrodzie, tak przetrwała do wiosny. Ciekawe jak będzie prezentowała się za rok. Cudowna, rewelacyjna, wytrzymała, przepiękna krwawnica. Kwitnąca od czerwca do września. W sam raz na „Balkony i Tarasy”. I tym akcentem kończymy ten wpis. Zapraszamy do czytania kolejnych.
źródło: Izabela Schick
Ogród na co dzień