Dlaczego koty podgryzają nasze rośliny? To proste. Dla korzyści! Podgryzanie zieleniny powoduje u naszych pupili wymioty. Mimo że właściciele nie są tym faktem uradowani, to kotom jest to potrzebne. Dzięki liściom oczyszczają się od środka, pozbywają się nadmiaru śluzu, żółci, jak i połkniętej podczas toalety sierści. “Detoks” nie jest jedyną zaletą podjadania roślin. Istnieją teorie, które głoszą, że dzięki relacji z trawą zwierzaki dostarczają sobie przede wszystkim kwasu foliowego (witamina B9). Jest on istotny dla kociego zdrowia, możemy go znaleźć również w wątróbce. Przypuszcza się, że koty wykorzystują rośliny jako sposób suplementacji witamin A, D i niacyny. Jako potwierdzenie tej tezy, podaje się fakt, iż zjadając na przykład mysz, kot przyswaja wyżej wymienione składniki z pół strawionego pokarmu, który znajduje się w żołądku i jelitach swojej ofiary. Dowiedziono natomiast, iż chlorofil obecny w trawie pomaga uśmierzyć ból, czy dotlenić krew.
Źródło 123rf.com
Nie ukrywajmy, rośliny nie czerpią z obcowania z kotem żadnych korzyści, a wręcz są wykorzystywane. Możemy jednak zapewnić bezpieczeństwo naszym pupilom, pamiętając, aby w ich otoczeniu nie znajdowała się trująca flora.
Znajdźmy odpowiedniego partnera do tych kocich “igraszek”!
Najpopularniejszym kandydatem jest kocimiętka. Oprócz walorów wizualnych ma ona wiele zastosowań. Zapach, jaki wydziela roślina, stymuluje układ nerwowy kotów. To prawdziwy koci afrodyzjak, dla którego większość tych pieszczochów straci głowę. Na jej działanie podatne są najbardziej osobniki w okresie rozrodczym, natomiast młode osobniki, jak i seniorzy mogą nie dostrzegać jej wdzięku.
Gusta są różne. Dlatego nie rozpaczajmy, gdy nasz zwierzak nie będzie zainteresowany towarzystwem kocimiętki. Pewniakiem w tej kategorii będzie kozłek lekarski, czyli główny składnik waleriany. Wszystko to za sprawą obecnego w roślinie kwasu walerianowego, który działa na mruczków jak feromony. Roślina działa zdecydowanie intensywniej na samice. Warto jednak uważać na krople przeznaczone dla ludzi. Często zawierają one alkohol, który szkodzi zwierzakom.
Istnieje wiele roślin, które nie wprawią kotów w stan ekscytacji, ale na pewno im nie zaszkodzą. Bardzo dobrze w kocim ogródku sprawdzą się zioła, między innymi bazylia, która poprawi funkcjonowanie układu trawiennego i pomoże się zrelaksować zestresowanemu futrzakowi, czy tymianek pospolity (macierzanka tymianek) działający na niektóre koty podobnie jak kocimiętka. Pobudza i zachęca do zabawy. Ma też korzystny wpływ na stan skóry i sierści oraz wykazuje silne działanie przeciwpasożytnicze.
Kiedy miłość nie służy
Dracena jest jedną z najbardziej popularnych roślin domowych. Wąskie, długie liście są szczególnie atrakcyjne dla mruczków. Niestety jest ona bardzo niebezpieczna. Toksyny w niej zawarte mogą spowodować krwawe wymioty, ślinienie i rozszerzenie źrenic. Silnie trująca jest również lilia. Kontakt z pręcikami i pyłkiem może powodować ostre biegunki, drgawki, a także niewydolność nerek, która prowadzi do śmierci. Przygoda kota z wykorzystywanym jako środek kosmetyczny aloesem może wywołać biegunkę, ciągłe wymioty i drgawkami. Uprawianie fasoli na kuchennym oknie w towarzystwie kota prawdopodobnie nie skończy się happyendem. Surowe strąki i korzenie są wysoce szkodliwe, a ich spożycie przez pieszczocha może doprowadzić nawet śmiercią.
Konsumowanie zakazanego owocu. Co zrobić?
Kiedy nasz kot pokusił się na zakazany owoc, musimy szybko zareagować. Najlepszym rozwiązaniem będzie niezwłoczna wizyta u weterynarza. Spróbuj zdefiniować jaką roślinę zjadł pupil. Okaże się to pomocne w postawieniu diagnozy i szybszym rozpoczęciu właściwego leczenia. Miejmy też oko na naszego mruczka.
źródło 123rf.com
Jakub Janas deccoria.pl
Zdjęcie główne 123rf.com